Grzegorz Majchrowski

Na końcu górnej sali bielskiej BWA leży płyta wiórowa, a nad nią zaczepiony o ścianę nieznacznie od niej odstając szerokością wspartego stożka pion murarski. Na tę niewielką scenę o wymiarach ludzkiego ciała wchodzi jakby z drogi, mężczyzna. Porusza się z trudem, jego ciało jest asymetryczne, nie trzyma porządku wyznaczonego przez pion. Człowiek balansuje próbując stanąć na lewej, to na prawej stopie. Nie poddaje się. Ściąga plecak, marynarkę, czapkę, buty i układa wszystko obok płyty. Próbuje jeszcze raz. Mimo zrzucenia balastu ciało drży próbując utrzymać równowagę. Następnie wykonuje kilka gestów jakby wykreślając nimi przestrzeń; stojąc w lekkim rozkroku rozpościera ręce, łączy stopy i podnosi dłonie lekko do góry, czym przypomina ukrzyżowanego Chrystusa, a zaraz potem nasuwa myśl o geometrii człowieka witruwiańskiego; wyciąga wysoko lewą rękę i palec wskazujący kieruje w górę podążając za nim wzrokiem. Przyklęka wspierając się lewą ręką jak Bóg stwarzający świat. Przy tych gestach widać wyraźnie zgiętą do środka prawą dłoń i dotykającą ziemi jedynie palcami  prawa stopę. Lewą dłonią rozwija pion, obraca się do ściany, podnosi metalowy stożek do czoła. Punkt zaczepienia pionu na ścianie wypada dokładnie na wysokości głowy tworząc ze ścianą kąt prosty. Zaraz potem prawa stopa wysuwa się nieco do przodu, a lewa dłoń przesuwa napięty pion z czoła na środek klatki piersiowej w okolice serca, teraz pochylone ciało tworzy kąt prosty z pionem. Następnie autor staje przy ścianie i prosi o obrysowanie jego sylwetki poczym przechodzi na drugi koniec płyty i podnosi ją pod kątem mniej więcej 45 stopni względem płaszczyzn ściany i podłogi, zaczepia krawędź płyty o linię pionu, którego metalowe zakończenie opada w miejscu serca na ujawnionym teraz na podłodze innym obrysie postaci autora.

Michała Bałdygę, bo on jest autorem tego performensu pierwszy raz spotkałem w jego pracy Hemiparesisdextra[1] wykonanej w pracowni Krystyny Pasterczyk. Jest to wózek dziecięcy, o zaburzonej symetrii; część materiału z prawej strony wózka przeniesiono i wmontowano w lewą jego stronę; na koła z lewej strony przeniesiono opony prawych kół, a koła zmniejszono, podobnie stało się z innymi elementami jak podtrzymujące zawieszenie skórzane paski i elementy konstrukcyjne prawej strony. To pierwsza wersja pracy, powtórzona w innym modelu wózka, dokładnie takim samym, w którym babcia Michała podczas spaceru zauważyła brak ruchu w prawej stronie dziecka. Od tego czasu jego ciało zaczęło się zmieniać i robić asymetryczne.

Już na studiach dostrzega potencjał drzemiący w mowie własnego ciała dlatego jego zainteresowania poza tradycyjną rzeźbą i instalacją idą w kierunku działań performatywnych. W performensie „Droga” wystawia na próbę emocje widzów. Przywiązuje dłonie, nogi, tułów gumami do klamki od jedynych drzwi w sali, w której odbywa się działanie i rusza w przeciwnym kierunku. Po chwili gumy osiągają maksymalną długość, ale Bałdyga próbuje dalej. Zmagania trwają dość długo. W tym czasie nikt nie może wejść, ani wyjść.

W innym miejscu owinięty pasem tkaniny zaczepia go o potężny, kamienny filar podtrzymujący sklepienie pomieszczenia i obchodząc go nawija tkaninę na słup jednocześnie rozwijając z siebie. Na pasie podczas rozwijania pojawia się napis. Aby go odczytać widzowie podążają za Bałdygą powtarzając bezwiednie jego ruch. W tej pracy w szczególny sposób uderzyło mnie przesłanie zawijanej i rozwijanej tkaniny jako płynnego przejścia materii z obszaru dynamicznego w obszar statyczny. Podobne wrażenie miałem oglądając autora stojącego pomiędzy kolejowymi torami starającego się utrzymać równowagę pod uderzeniami powietrza rozpędzonych w przeciwnych kierunkach pociągów.

W jednej z prac wpisuje swoje ciało w. Dlaczego dwudziestościan? Leonardo da Vinci analizując geometrię ludzkiego ciała wpisał je w kwadrat i koło, a niemiecki innowator w dziedzinie teorii tańca, choreografii i edukacji Rudolf Laban na początku dwudziestego wieku zarejestrował ruch ludzkiego ciała w dwudziestościanie. Podobnie jak w „wózku” Bałdyga postanowił spersonalizować schemat. Ścianom odpowiadającym jego prawej stronie nadał nowe współrzędne. To był jego dwudziestościan. Rudolf Laban tworząc swoją teorię ruchu pragnął zwiększyć świadomość przestrzenną i poczucie równowagi w ciele. William Forsyth – jeden z twórca współczesnego tańca bada na podstawie teorii Labana uniwersalne wzorce ruchu w przyrodzie i człowieku, aby lepiej rozumieć wzorzec harmonii i równowagi.  W moim przekonaniu Michał Bałdyga modyfikując dwudziestościan przemieszcza środek badanej harmonii przestrzeni w stronę wnętrza.

Świat wirtualny stawia pytanie: Czym jest; dopełnieniem czy ukryciem?

Praca z lustrami pozwala Bałdydze na symetrię, sztuczną, ale symetrię. Wymusza również idealizm. Pierwszy raz umożliwia wykonanie pewnych religijnych gestów.

Lustra pojawiają się również na doktoracie Bałdygi. Wykorzystując właściwość odbicia tworzy sytuacje odwołujące do człowieka. Dwa lustra zbliżone do siebie tworzą intymny dialog niekończącej się przestrzeni, którą widz może dostrzec przez niewielką szczelinę między nimi. Tuż obok wiszą lustra odwrócone do siebie plecami, jakby w konflikcie. Każde odbija inną rzeczywistość. Mimo identycznej odległości miedzy nimi jak w poprzednim ustawieniu intymność znika, nie ma dialogu, nie ma wspólnej przestrzeni, nie ma nieskończoności. Na końcu dwa inne; jedno odstawione pod ścianę – obecne, ale nie biorące udziału w spektaklu, drugie zawieszone z jedynym, możliwym i przewodnim odbiciem. To pomiędzy pojawia się również w innych pracach, gdy  wprowadza odbiorcę w przestrzeń zawieszonychx naprzeciw siebie perkusyjnych talerzy pozwalając mu w ciszy usłyszeć własne ciało, lub w pracy z magnesami, gdzie na środku kameralnej przestrzeni doczepionym na sznurze do kamiennej, kwadratowej płyty magnesem kreśli wokół okrąg. Następnie stojąc na tym kamieniu podnosi magnes, jak się okazuje do wysokości serca i ustawia  dokładnie pod wiszącym na wysokości głowy innym magnesem. Opuszcza kamień. Magnesy pozostają w zawieszeniu. Górny nie dotykając dolnego podtrzymuje go.

W dyplomie Bałdyga sięga do renesansu, który go szczególnie interesuje. W pomieszczeniu wyłożonym trawą, tuż przy główce żarówki oświetlającej całe wnętrze wyrastają z podłoża jak drzewo stare, drewniano – parciane nosze. Ich kształt odbiega daleko od kształtu do jakiego nas przyzwyczaiły; są połamane, sprawiają wrażenie nieprzydatnych, odrzuconych. Jeszcze trochę, a przysiągłbym, że jestem świadkiem zatrzymanego kadru – momentu spadającego przedmiotu w trakcie destrukcji. Jednak ich kształt nie jest przypadkowy. Wystarczy chwila kontemplacji aby umysł połączył specyficzny kształt noszy z leżącym ciałem Chrystusa w Piecie Michała Anioła. Oto leży złamany człowiek idealny. W tym momencie przeczucie zamkniętego w przedmiocie drzewa powraca i dźwięczy słowem „drzewo życia”.

Innym renesansowym dziełem, z którym mierzy się Bałdyga opowiadając o ciele jest Ostatnia wieczerzaLeonarda da Vinci. Jest to praca minimalistyczna. Z całego obrazu Bałdyga pozostawia jedynie naturalnej wielkości płaszczyznę stołu i zastygłe gesty w ceramicznych dłoniach odcinające się od ciemnego tła pomieszczenia. Prosty zapis emocji skoncentrowany w geście rąk-nut, umieszczonych na różnych wysokościach i głębokościach, pozbawionych draperii obrusu, dźwigających je ciał i krzykliwych głów rozbrzmiewa zdaniem „jeden z was mnie wyda”.

I na koniec liryczno-filozoficzna praca , w której kreśląc palcem w powietrzu znak krzyża jak dyrygent, zmniejsza jego amplitudę pozwalając nam dostrzec pojawiający się w geście znak nieskończoności. Znaki przenikają się i współistnieją już do końca, aż oba, jednocześnie znikają w punkcie.

Rozważając różne odpowiedzi na postawione przez redakcję Zeszytów rzeźbiarskich pytanie o ciało postanowiłem przybliżyć państwu wybrane działania i prace Michała Bałdygi, ponieważ sądzę, iż spoglądając na człowieka ze swojego, specyficznego punku  poszerza naszą wiedze na temat kondycji współczesnego człowieka i świata, co czyni go moim zdaniem jedną z ciekawszych postaci młodego pokolenia wzrastającego w ogrodzie sztuki.

[1]prawy niedowład połowiczny – łacińska nazwa przypadłości, z którą się boryka.

zeszyt rzeźbiarski

/nr11/2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *